Za udostępnienie do recenzji egzemplarz książki „Przy stole z Hitlerem” serdecznie dziękuję wydawcy – Wydawnictwu W.A.B. Opublikowano 15th November 2019 , autor: kochamciemojezycie Etykiety: książki literatura faktu recenzenckie W.A.B.
Home Książki Tłumacze Tomasz Kwiecień Ten tłumacz nie ma jeszcze opisu. Zgłoś tłumacza, abyśmy mogli uzupełnić jego dane. 3 039 przeczytało książki tłumacza 6 245 chce przeczytać książki tłumacza 1 fan tłumacza Zostań fanem Lista książek tłumacza Sortuj: Czytelnicy: 439 Opinie: 37 Czytelnicy: 92 Opinie: 11 Czytelnicy: 409 Opinie: 55 Czytelnicy: 124 Opinie: 27 Czytelnicy: 176 Opinie: 25 Czytelnicy: 117 Opinie: 23 Czytelnicy: 261 Opinie: 33 Czytelnicy: 230 Opinie: 31 Czytelnicy: 100 Opinie: 10 Czytelnicy: 116 Opinie: 10 Czytelnicy: 678 Opinie: 86 Czytelnicy: 115 Opinie: 7
Tytuł: „Przy stole z Hitlerem” Autor: Rosella Postrino. Liczba stron: 332. ” Pewnego ranka do drzwi Rosy Sauer pukają esesmani, aby oznajmić, że ma być testerką Hitlera. Trzy razy dziennie, ona i dziewięć innych kobiet będzie w tajniej siedzibie w Wilczym Szańcu próbować potraw przeznaczonych dla Fuhrera. وصف الناشر Ich historii nikt wcześniej nie zdecydował się opowiedzieć. Inspirowana życiem Margot Wölk, degustatorki posiłków Hitlera, porównywana do "Lektora" wstrząsająca powieść, która prowokuje pytania o współudział zwykłych ludzi w zbrodniach. Pewnego ranka do drzwi Rosy Sauer pukają esesmani, aby oznajmić, że ma być testerką Hitlera. Trzy razy dziennie ona i dziewięć innych kobiet będzie w tajnej siedzibie w Wilczym Szańcu próbować potraw przeznaczonych dla Führera. Zmuszone do jedzenia tego, co mogłoby je zabić, degustatorki zaczynają dzielić się na dwie grupy: fanatyczki lojalne wobec Hitlera oraz kobiety takie jak Rosa – upierające się, że nie są nazistkami, mimo że każdego dnia ryzykują dla przywódcy własne posiłków, z których każdy może być tym ostatnim, nie przeszkadza kobietom nawiązywać przyjaźni, pożądać, wreszcie kochać. Choć są traktowane niemal jak więźniarki, nadal targają nimi pragnienia młodości. W swej powieści Rosella Postorino odważnie zagłębia się w dwuznaczność ludzkich impulsów i relacji, by zadać pytanie o to, co znaczy być i pozostać jedenastej rano wszystkie byłyśmy już wygłodniałe. Nie miało to nic wspólnego z wiejskim powietrzem ani jazdą autobusem. To ssanie w żołądku to był strach. Od lat towarzyszył nam głód i strach. I kiedy zapach potraw zakręcił się nam w nosie, krew zapulsowała w skroniach, a do ust napłynęła ślina. Popatrzyłam na dziewczynę z trądzikiem. Czuła to samo co ja. Fasolka była polana roztopionym masłem. Nie widziałam masła od dnia mojego ślubu. Zapach pieczonej papryki szczypał mnie w nozdrza, mój talerz był pełny po brzegi, nie mogłam od niego oderwać oczu. Na talerzu dziewczyny siedzącej naprzeciwko piętrzyła się kopka ryżu z zielonym groszkiem.– Jedzcie – powiedzieli nam z rogu sali i było w tym coś więcej niż zaproszenie, mniej niż łaknienie w naszych oczach. Półotwarte usta, przyspieszony oddech. Zawahałyśmy się. Nikt nie pożyczył nam smacznego, więc może mogłam jeszcze wstać i powiedzieć dziękuję bardzo, rano kury były hojne, jedno jajko mi na dziś wystarczy.(fragment)Rosella Postorino (ur. 1978) – włoska pisarka. Dorastała w Kalabrii, obecnie mieszka i pracuje w Rzymie. Debiutowała opowiadaniem In una capsula wydanym w antologii Ragazze che dovresti conoscere (2004). Autorka powieści, które zdobyły wiele włoskich nagród literackich: La stanza di sopra (2007), L’estate che perdemmo Dio (2009), Il corpo docile (2013), oraz kilku przedstawień w 2018 roku Przy stole z Hitlerem została nagrodzona Premio Campiello, a prawa do jej wydania zakupiło kilkanaście krajów. النوع قصص وأدب تم النشر ٢٠١٩ ١ أكتوبر اللغة PL البولندية عدد الصفحات ٢٨٩ الناشر WAB البائع Virtualo الحجم ٦٫٣ ‫ المزيد من كتب Rosella Postorino
Informacje o PRZY STOLE Z HITLEREM, ROSELLA POSTORINO - 8539936168 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2019-10-31 - cena 27,78 zł
''Kara wymierzona Adolfowi Hitlerowi to czysta galanteria, to jurystycznie zakamuflowany urlop wypoczynkowy'' - napisał Carl von Ossietzky w kwietniu 1924 r. Tak na łamach ''Montag Morgen'' dziennikarz kpił z komfortowych warunków uwięzienia lidera narodowych socjalistów. A tak ten okres po latach ocenił sam Hitler: ''Landsberg był moim uniwersytetem na koszt państwa''.Źródło: Wikimedia CommonsHitlera osadzono w Landsbergu jako jednego z przywódców przeprowadzonego w nocy z 8 na 9 listopada 1923 r. puczu monachijskiego - nieudanego, operetkowego zamachu stanu w Republice Weimarskiej. Za kratami znalazł się już 11 listopada, a wyrok w jego sprawie zapadł 1 kwietnia 1924 r. - lider nazistów dostał 5 lat. Niemiecki historyk Volker Ullrich trafnie napisał, że ''warunki odbywania kary [...] przywodziły na myśl bardziej sanatorium niż więzienie''.Cela - bardziej przypominająca hotelowy pokój - była jasna i przestronna. Z okna - nawet jeśli zakratowanego - roztaczał się przyjemny dla oka widok na okolicę. Wyżywienie było niczego sobie, a przynajmniej jakością odbiegało od typowego więziennego wiktu. Na dodatek Hitler mógł dostawać paczki z wiktuałami, które płynęły do niego obfitą rzeką. Było tego tak wiele, że jeden ze współwięźniów pisał, że cela Hitlera była niczym ''sklep delikatesowy''. Do tego Führera zasypywały bukiety kwiatów z liścikami pełnymi słów otuchy. ''Jego izba i świetlica przypominały las kwiatów. Pachniało tam jak w szklarni'' – wspominał jeden z gości.''Bezpretensjonalny, rycerski, jasnooki''Hitler przez cały okres uwięzienia prowadził bujne życie towarzyskie. ''Poprowadzono mnie wieloma długimi korytarzami – wspominała Elsa Bruckmann - i oto wyszedł mi naprzeciw - ubrany w krótkie bawarskie spodenki i żółtą płócienną kurtkę - Adolf Hitler: bezpretensjonalny, rycerski, jasnooki. Nasze pierwsze powitanie stało się dla mnie chwilą decydującą, bo w tym człowieku, który stał teraz blisko mnie, poczułam tę samą wielkość, tę samą dojrzałą prawdziwość i żywotność płynącą bezpośrednio z korzeni, co przedtem w Führerze i mówcy, którego z oddali słuchałam na wiecach''.Poza panią Bruckmann bywały u niego też jego starsze przyjaciółki: Hermine Hoffmann i Helene Bechstein. Ta pierwsza regularnie tuczyła go ciastem z bitą śmietaną, a od drugiej dostał w prezencie gramofon, dzięki czemu nawet w Landsbergu mógł słuchać ulubionego Wagnera. Ale nawiedzały go nie tylko kobiety, których atencją i uwielbieniem cieszył się przez całe swoje polityczne życie. W pierwszych dwóch miesiącach pobytu w Landsbergu przyjmował nawet pięciu gości dziennie: artystów, profesorów, robotników. Wszystkich tych, których uwiodły jego nie przegrywaWraz z Hitlerem siedzieli jego kompani, Hermann Kriebel, Friedrich Weber i Emil Maurice. I tak jak na wolności, tak i tu pozostali mu w pełni podporządkowani. Każdy z nich - tuż po przyjeździe - musiał stawić się do raportu. ''Ledwo zdążyłem rozejrzeć się po swojej celi - wspominał Hans Kallenbach - a już [...] zjawił się Emil Maurice z rozkazem, żebym niezwłocznie zameldował się u Führera. Nawet w takim miejscu panował dawny narodowosocjalistyczny dryl!''.Więzienie Landsberg (wygląd współczesny) Więzienie Landsberg (wygląd współczesny) fot. Wikimedia CommonsAle - jak przystało na Führera - Hitler nie spoufalał się ze swoimi podwładnymi. Z tego względu nie uczestniczył w zajęciach sportowych swoich partyjnych kolegów. Gdy zwrócono mu uwagę, że ze względów zdrowotnych mógłby z nimi poćwiczyć, ten odpowiedział: ''Nie, nie, to w ogóle nie wchodzi w grę. Źle odbiłoby się to na dyscyplinie. Wódz nie może sobie pozwolić na przegrywanie ze swoimi ludźmi - nawet w gimnastyce czy w jakiejś grze''.Zaszczycał ich za to wspólnymi obiadami. Ale nawet ich forma oddawała właściwy dla sztywnej nazistowskiej struktury porządek dziobania. Współwięźniowie nie zaczynali jedzenia, póki w świetlicy nie pojawił się Hitler. Gdy wchodził na salę, zrywali się na ostrą komendę ''Baczność!''. Stali wyprostowani, póki Hitler nie zajął uprzywilejowanego miejsca u szczytu spektakl odbywał się co sobotę, podczas tzw. ''wieczorów koleżeńskich''. ''Gdy wchodził Führer, więźniarska kapela rżnęła najpierw powitalnego marsza, po czym zaczynała grać jakąś pieśń lancknechtów albo pieśń żołnierską, do której wszyscy przyłączali się gromkim śpiewem'' - wspominał jeden z uczestników. Potem Führer testował na zebranych swój talent oratorski, racząc ich polityczną pogadanką, której - jak relacjonował Hans Kallenbach - ''żaden słuchacz nie zakłócił [...] choćby najcichszym dźwiękiem''.Wynurzeń Hitlera z atencją słuchała również część personelu więziennego. Strażnicy ukradkiem pozdrawiali go słowami ''Sieg Heil!''. Niekiedy zdobywali się na płomienną szczerość i z błyskiem w oku deklarowali przed nim swój narodowosocjalistyczny światopogląd. Jak widać, był Führerem nie tylko dla współwięźniów.''Smutniejszy i mądrzejszy''Brzmi to zaskakująco, ale Hitlera cieszył pobyt w Landsbergu. ''Mogę nareszcie wziąć się znów za czytanie i naukę'' - zwierzał się w jednym z listów z maja 1924 r. ''Gdyby nie pobyt w więzieniu, nie powstałby 'Mein Kampf''' - powiedział wiele lat później, już podczas II wojny właśnie w Landsbergu powstała książka, która zatruła umysły tylu Niemców i - ostatecznie - podpaliła Europę na blisko sześć długich lat. By ją napisać, Hitler zrezygnował z kierowania ruchem nazistowskim i wszelkiego innego politycznego zaangażowania. Wyraźnie też zaznaczył, że nie życzy sobie żadnych odwiedzin, póki książka nie powstanie. Ponieważ pielgrzymki do nacjonalistycznego guru nie ustawały, poszedł ostatecznie na kompromis i ogłosił, że będzie przyjmował tylko osoby, które wcześniej określą cel swojej wizyty, a on wyrazi na nią zgodę. ''W innych przypadkach będę zmuszony z żalem wprawdzie, ale odmówić przyjęcia'' - zastrzegł opuścił więzienie przedterminowo - po 13 miesiącach odsiadki - 20 grudnia 1924 r., gdy książka była już niemal gotowa. ''Mój pies z radości mało nie strącił mnie ze schodów''- opisał reakcję pupila, gdy wszedł do swojego udekorowanego kwiatami i wieńcami przez politycznych towarzyszy mieszkania. Tego dnia dziennikarz New York Timesa napisał, że Hitler wyglądał na ''smutniejszego i mądrzejszego'' niż przed aresztowaniem. Dodał też, że więzienie ''oswoiło Hitlera'', w związku z czym można się spodziewać, że wycofa się z życia politycznego i wróci do Austrii. No cóż, nie mógł pomylić się Jurszo, Wirtualna PolskaPodczas pisania korzystałem z książek: "Hitler. Reportaż biograficzny" Johna Tolanda i "Hitler. Narodziny zła 1889-1939" Volkera jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Informacje o Przy stole z hitlerem - 10523278124 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2021-08-30 - cena 40,87 zł
W nocy z 29 na 30 czerwca 1934 r. z rozkazu Führera naziści wymordowali kilkuset przeciwników politycznych. Gdyby nie tzw. noc długich noży, możliwe, że nie doszłoby do wybuchu wojny. Poranek 1 lipca 1934 r. nie był dla Ernsta Röhma udany. Dowódca SA siedział w celi aresztu więzienia Stadelheim w Monachium, próbując zrozumieć, co się właściwie stało. Poprzedniego dnia o szóstej rano do jego hotelowego pokoju w Bad Wiessee wpadła grupa bojówkarzy SS z Hitlerem na czele i wywlekła go z łóżka. – Jesteś aresztowany, ty świnio! – wrzeszczał Führer, jedną ręką ściskając go za gardło, a drugą celując mu w twarz z pistoletu. Jak do tego doszło? Röhm czuł, że traci grunt pod nogami. Kiedy myśli kołatały mu się w głowie, nagle do jego celi wpadli z hukiem Theodor Eicke, komendant obozu koncentracyjnego w Dachau, i jego zastępca Michael Lippert. Bez słowa rzucili na stół wydanie specjalne nazistowskiego dziennika „Völkischer Beobachter”, z którego krzyczały nagłówki o zdradzie Röhma i planowanym przez niego zamachu stanu. Eicke wyjął z kabury pistolet, włożył do magazynku jeden nabój i po załadowaniu położył na stole. – Masz 10 minut – rzucił na odchodne i wyszedł. Gdy po umówionym czasie oficerowie nie usłyszeli wystrzału, weszli do celi ponownie. Pistolet leżał tam, gdzie zostawił go Eicke, a Röhm wstał i próbował zaprotestować. Nie zdążył. Dwa strzały zwaliły go na krzesło. Gdy z klatki piersiowej sączyła się krew, szeptał jeszcze, konając: „Mein Führer, mein Führer...”. W tym samym czasie trwały egzekucje jego towarzyszy z SA. W noc długich noży, jak ową masakrę nazwali po latach historycy, Hitler ostatecznie utorował sobie drogę do despotycznych rządów. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że ofiarą jego szaleństwa padną miliony ludzi na całym świecie. Szorstka przyjaźń Konflikt pomiędzy Hitlerem a SA narastał powoli i w rzeczywistości nigdy nie był prowadzony otwarcie. Masakra, do której doszło 85 lat temu w III Rzeszy, była wynikiem chorobliwej ambicji ludzi na najwyższych szczeblach władzy: Hitlera, który chciał rządzić samodzielnie, Röhma, który chciał uczynić z SA główną siłę militarną Niemiec, oraz Himmlera i Heydricha, którzy w politycznej przepychance chcieli pozbyć się konkurenta w dostępie do ucha Führera. Oddziały Szturmowe SA (Sturmabteilungen) powstały w 1921 r. i towarzyszyły Hitlerowi w jego politycznej karierze od samego początku. Jak nazwa wskazywała, była to jednostka paramilitarna, a jej celem była ochrona partii narodowosocjalistycznej i jej członków. Brunatne koszule, jak powszechnie nazywano szturmowców, oficjalnie odpowiadały za bezpieczeństwo NSDAP, w rzeczywistości jednak byli to zwykli bojówkarze, którzy stosowali terror wobec przeciwników politycznych partii. Sam Hitler stwierdził, że szturmowcy najlepiej nadają się do „rozwieszania plakatów wyborczych, robienia porządków za pomocą kastetów oraz organizowania propagandowych marszów w celu zaimponowania uwielbiającym dyscyplinę Niemcom”. Na czele formacji stał Ernst Röhm, weteran Wielkiej Wojny, odznaczony dwoma Krzyżami Żelaznymi. Hitlera poznał w roku 1919 i polubił od pierwszego spotkania. Połączyły ich wspólna nienawiść do bolszewików i rozgoryczenie po przegranej Niemiec w wojnie. Röhm szybko wstąpił do NSDAP, a dwa lata po powstaniu partii stanął na czele jej zbrojnego ramienia – bojówek SA. Trudno nie odnieść wrażenia, że panowie darzyli się przyjaźnią, o czym świadczy fakt, że Röhm jako jeden z nielicznych był z Hitlerem na „ty”. Relacje między nimi nie były jednak łatwe. Polityka, która cementowała ich znajomość, często stawała na drodze ich przyjaźni. Po raz pierwszy pod koniec 1923 r., tuż przed sławetnym puczem monachijskim. Hitler chciał, by SA były w pełni podporządkowane partii, jednak zupełnie inaczej widział to Röhm, który pragnął ich niezależności. W efekcie Hitler odsunął go od kierowania formacją jeszcze przed wybuchem puczu. W kwietniu 1924 roku, po wyjściu z więzienia w Landsbergu, nadal nie mógł z nim dojść do porozumienia, wobec czego były szef SA znalazł się niemal poza ruchem nazistowskim. To wszystko spowodowało, że Röhm postanowił wziąć urlop od polityki i w 1925 r. wyjechał do Boliwii, gdzie służył jako instruktor wojskowy. W tym czasie dowództwo nad SA objął Franz Pfeffer von Salomon, od którego Hitler wymagał całkowitego oddania. I tu z czasem pojawił się problem, bo choć von Salomon był lojalny, to nie miał posłuchu wśród podwładnych. Wystarczyło niespełna pięć lat, by Hitler zaczął żałować swojej decyzji. W 1931 r. SA były stosującą przemoc organizacją, której brakowało dyscypliny. Powszechne były bunty i jawne okazywanie niezadowolenia w stosunku do przywódcy NSDAP. Z powodu braku zaufania do szturmowców Hitler zaczął faworyzować SS, drugie zbrojne ramię partii. Röhm, choć trudny do sterowania, był mu potrzebny, głównie ze względu na posłuch, jaki miał wśród członków SA, dlatego w październiku 1931 r. Führer ponownie uczynił go przywódcą tej formacji. Choć Röhm wspierał Hitlera w jego bezwzględnym parciu do władzy, wkrótce znów miał nadejść czas, w którym polityczne wizje obydwu panów zaczęły się rozmijać. Datą graniczną konfliktu był 1933 r. i zwycięskie dla NSDAP wybory. Hitler jako kanclerz szybko dostrzegł balast, jaki niesie ze sobą SA. W świadomości przeciętnego Niemca bojówki kojarzyły się z przemocą i terrorem, a taki wizerunek partii ciążył. Z przesłaniem NSDAP nie współgrał też styl życia dowódcy szturmowców, który nie krył się ze swoim homoseksualizmem. Röhm miał nawet przekonywać podwładnych, że dla nazistów homoseksualizm powinien być normą jako prawdziwie męska miłość między wojownikami. Na początku 1934 roku SA liczyły 3,2 mln członków, a wśród nich było wiele osób, którym nie podobał się sposób sprawowania władzy przez Hitlera. Triumfowało poczucie rozgoryczenia. Szturmowcy byli specjalistami od brudnej roboty. Podczas gdy Hitler uwodził tłumy hipnotyzującymi przemówieniami, brunatne koszule biły tych, którzy próbowali zadawać mu niewygodne pytania. Pacyfikowali socjalistów i komunistów oraz prześladowali Żydów. Porywali przeciwników politycznych i zamęczali ich torturami w ukrytych katowniach. A teraz czuli, że przestają być potrzebni. Röhm nie ukrywał, że chciałby, aby SA zastąpiły znienawidzoną przez niego Reichswehrę w funkcji armii Rzeszy. To była jego największa polityczna ambicja. 28 lutego 1934 r. w obecności najważniejszych generałów Hitler nie tylko mu odmówił, ale wręcz nakazał, by SA w sprawach obrony narodowej były podporządkowane armii. Röhm przełknął gorycz porażki, ale nie starał się kryć niezadowolenia. Pozwolił sobie nawet na niewybredną uwagę pod adresem Hitlera, gdy ten wyszedł już z sali. „Wszystko, co mówi ten śmieszny kapral, nic nie znaczy. Nie mam najmniejszego zamiaru dotrzymać tej umowy. Hitler jest zdrajcą, i to on powinien udać się na spoczynek” – oznajmił, popijając szampana. Tym samym, jak pisze Daniel Siemens w książce „Szturmowcy”, doszło do ponownego zderzenia polityki niezależności SA propagowanej przez Röhma i koncepcji SA kontrolowanych przez partię, za którą opowiadał się Hitler. „Różnica polegała na tym, że w 1934 r. nie był to już spór niszowej partyjki z jej paramilitarnym skrzydłem, ale konflikt rozgrywający się w samym centrum ogólnonarodowej polityki. Uczestniczyło w nim więcej poważniejszych graczy, a gra toczyła się o wysokie stawki” – pisze Siemens. Polityczne kalkulacje Pozycja Ernsta Röhma była zbyt silna, by można ją było lekceważyć. Nie dało się go też tak po prostu odwołać ze stanowiska, bo mogło to wywołać rebelię, której Hitler starał się zapobiec. Poza tym dowódca szturmowców wiedział zbyt wiele, by można było zaryzykować skandal. Napięciu między Hitlerem a Röhmem z uwagą przyglądało się za to kierownictwo SS. W pewnym sensie organizacja kierowana przez Heinricha Himmlera była dzieckiem tego konfliktu. Hitler cenił sobie lojalność Himmlera, tym bardziej że na początku roku 1934 SS były w stanie zagrozić brunatnym koszulom. Himmler i Röhm byli więc dla siebie naturalnymi rywalami. I to właśnie tej siły dawny przyjaciel Führera nie docenił najbardziej. Od kwietnia 1934 roku funkcjonariusze SS zaczęli gromadzić materiały obciążające Röhma. Dziś wiemy, że znaczna część z nich została sfabrykowana przez zimnego i ambitnego zastępcę Himmlera – Reinharda Heydricha. Hitlera utwierdzano w przekonaniu, że Röhm planuje pucz, który ma odsunąć go od władzy. Historycy do dziś się spierają, czy kanclerz wierzył w te doniesienia, czy działał z pełnym wyrachowaniem i wykorzystał je do pozbycia się przeciwnika. W każdym razie klamka zapadła. W czerwcu 1934 roku Röhm i Hitler oficjalnie doszli do porozumienia, z którego wynikało, że wszyscy członkowie SA udadzą się na miesięczny urlop. W rzeczywistości Himmler i Heydrich już pracowali nad listą osób do eliminacji. Z rozkazu Hitlera kierownictwo SA miało zgromadzić się 30 czerwca o godz. 11 w hotelu Hanselbauer w Bad Wiessee. Röhm przyjął tę wiadomość z entuzjazmem. Był przekonany, że Führer dąży do wypracowania porozumienia. Nie miał pojęcia, że jest to część operacji, która przejdzie do historii jako noc długich noży – największa czystka polityczna w łonie nazistowskiego ruchu. Hitler pojawił się w Monachium już o czwartej rano. Osobiście nadzorował aresztowanie dwóch tamtejszych przywódców SA – Augusta Schneidhubera i Wilhelma Schmida. Zwymyślał ich od zdrajców i zrywając z ich mundurów epolety, krzyczał, że będą rozstrzelani. Kolejnym punktem był hotel Hanselbauer, gdzie po szóstej rano aresztowano samego Röhma. Z relacji Alfreda Rosenberga, który był świadkiem tego zdarzenia, wiemy, że dowódca SA był kompletnie zaskoczony. „Hitler z impetem otworzył drzwi, dopadł leżącego w łóżku Röhma, złapał go za gardło i wrzasnął: »Jesteś aresztowany, ty świnio!«. Wtedy przekazał zdrajcę SS. Z początku Röhm odmówił ubrania się, ale wtedy esesman rzucił mu w twarz ubrania, aż ten zgodził się je nałożyć. W pokoju obok znaleźli młodych mężczyzn, którzy oddawali się aktom homoseksualnym. – I to są ci, którzy chcą być przywódcami Niemiec – powiedział Hitler, trzęsąc się” – pisał Rosenberg w swoim pamiętniku. Masowe aresztowania trwały cały dzień w wielu miastach Rzeszy. W Berlinie do siedziby SA żołnierze wkroczyli ok. Przywódców wyprowadzono z podniesionymi rękami, a następnie wywieziono do dawnej Akademii Kadetów w Berlinie-Lichterfelde. Mieszkańcy Berlina z niepokojem obserwowali wzmożony ruch uzbrojonych żołnierzy na ulicach. Pierwsze informacje o akcji berlińczycy otrzymali po południu 30 czerwca w dzienniku „Nachtausgabe”. W nagłówku donoszono: „Röhm wyrzucony z partii i SA”. Także „BZ am Mittag”, pismo popierające politykę nazistów, opublikowało bezpłatne informacje w postaci lakonicznego oświadczenia Hitlera: „Usunąłem dziś szefa sztabu Röhma z jego pozycji w partii i SA”. Egzekucji dokonywano niemal natychmiast. Oficjalnie rozstrzelano 90 osób, jednak według różnych źródeł zabitych mogło być nawet 400. Göring, Himmler i Heydrich skorzystali z okazji, by wyeliminować niepożądanych przeciwników. Wśród zamordowanych oponentów, prócz samego Röhma, znaleźli się były kanclerz gen. Kurt von Schleicher i jego żona, były szef Abwehry gen. Ferdinand von Bredow, były szef policji pruskiej Erich Klausener oraz były komisarz bawarski Gregor Strasser. Hitler wykorzystał czystkę w SA, by pozbyć się niewygodnych działaczy, którzy mogliby stanąć na jego drodze do władzy. Naziści błyskawicznie przeszli nad tymi wydarzeniami do porządku dziennego. Już 3 lipca zalegalizowali dokonany mord, wydając uchwałę „Prawo odnośnie do środków samoobrony państwa”. Składała się z jednego artykułu, stwierdzającego, że podjęte środki były „legalną samoobroną państwa”. Hitler poinformował opinię publiczną o czystce 13 lipca, stwierdzając: „Jeśli ktokolwiek wypomni mi to, pytając, dlaczego nie odwołałem się do zwykłych sądów, oto co powiem: W tej godzinie byłem odpowiedzialny za los narodu niemieckiego, a przez to stałem się sędzią najwyższym tego ludu”. Czy historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie noc długich noży? Możliwe. Bardzo prawdopodobne, że Hitler nie utrzymałby się u władzy do roku 1939, a sama III Rzesza pogrążyłaby się w wojnie domowej między zwolennikami SA i SS. Choć 100-tysięczna armia popierała NSDAP, równie dobrze na czele partii mógłby stanąć sam Heinrich Himmler, który był znacznie bardziej ugodowy niż Hitler. W takiej sytuacji do wojny wcale nie musiałoby dojść. Jednak tego nie dowiemy się nigdy, bo to właśnie mord polityczny z 30 czerwca 1934 r. uruchomił lawinę zdarzeń, które później odczuł cały świat.
PRZY STOLE Z Hitlerem - Postorino Rosella - EUR 22,97. ZU VERKAUFEN! Rodzice dwudziestosześcioletniej Rosy Sauer odeszli, a jej mąż Gregor walczy na wojnie. 353759104894
. 544 487 724 516 194 720 252 375

przy stole z hitlerem opinie