Tak jak w tytule. W minioną niedzielę tj. 19.06.2022 roku społeczność śmignieńska obchodziła diamentowy jubileusz ruchu sportowego w tejże miejscowości. Dokładnie 60 lat temu Klub Sportowy Śmigno rozegrał swój pierwszy […]
Przeszłość zachowana w pamięci staje się częścią teraźniejszości 60 lat minęło… jak jeden dzień Trudno uwierzyć, ale nasza szkoła obchodziła właśnie 60. urodziny. Z tej okazji zorganizowano oficjalną uroczystość, która odbyła się 13 kwietnia. W nowej sali gimnastycznej spotkali się uczniowie, nauczyciele oraz liczne grono szanownych gości zaproszonych na urodziny „czwórki”. Przedstawiciele władz, składając życzenia na ręce pani dyrektor Renaty Pawlikowskiej, gratulowali szkole bogatego dorobku. Pan Grzegorz Schreiber – marszałek województwa łódzkiego – przypomniał również, że szkoła podstawowa na zawsze zostaje w naszych sercach, dzięki pierwszym przyjaźniom, miłościom i niezapomnianym emocjom. Życzenia złożyli też przedstawiciele Urzędu Miasta Sieradza, w tym prezydent Paweł Osiewała, radni miejscy Mirosław Antoni Owczarek i Ryszard Perka oraz dyrektor sieradzkiej delegatury Kuratorium Oświaty w Łodzi – Cezariusz Mostowski. Szkoła otrzymała również symboliczne prezenty – sprzęt sportowy. Do życzeń dołączył się także proboszcz Parafii pw. Wszystkich Świętych Marian momentem uroczystości było symboliczne otwarcie nowej sali gimnastycznej, którego dokonała pani dyrektor Renata Pawlikowska, wraz z przedstawicielami władz i społeczności jubileuszowa nie mogła obyć się bez wspomnień, które, mamy nadzieję, odżyły wśród absolwentów, zaproszonych emerytowanych nauczycieli, dostarczając im miłych wzruszeń. Z okazji urodzin szkoły uczniowie kl. IV-VIII zaprezentowali część artystyczną. Złożyły się na nią scenki z życia szkoły, „wspomnieniowe” piosenki w wykonaniu chóru oraz solistów, pokazy taneczne i akrobatyczne. Uroczystość zaszczyciła obecnością sama pani Szkoła, która przypomniała swoją historię i zaśpiewała z uczniami hymn „czwórki” w nowej aranżacji. Pozytywnych emocji dostarczyła wyświetlana w czasie spotkania kronika filmowa, w której pojawiły się wspomnienia absolwentów, stare fotografie oraz dzisiejsze oblicze nowoczesnej oczekiwaniu na kolejny jubileusz, codziennie tworzymy własną szkolną historię, a naszej „czwórce” już teraz życzymy STO LAT! Podziękowanie Czcigodnej Pani Dyrektor, Młodzieży i wszystkim Pracownikom, którzy przyczynili się do zorganizowania pięknej uroczystości Jubileuszu 60-lecia SP4, serdecznie dziękuję za ciepłe emocje i wzruszenia, jakich miałem okazję doświadczyć uczestnicząc w tym wydarzeniu. Podziwiam kunszt organizacyjny i wspaniałą oprawę artystyczną. Szczerze gratuluję i życzę wielu sukcesów. Idzi Matyszczak emerytowany nauczyciel tej Szkoły. O naszym jubileuszu można jeszcze poczytać, obejrzeć zdjęcia i filmy na: 8 minuty) Tekst: zdjęcia: Paweł Gołąb
60 lat minęło jak jeden dzień. Babcia – to słowo w większości z nas budzi pozytywne emocje i ciepłe wspomnienia. Także, a może przede wszystkim również u miłośników kolei, dla których „Babcia” to wciąż nie lada gratka. Właśnie skończyła 60 lat i póki co, w ogóle, nie myśli o emeryturze. EN57-038, to najstarszy
60 lat minęło jak jeden dzień Prezes Stowarzyszenia Portius Zbigniew Ungeheuer będzie długo pamiętał swoje 60-te urodziny na zamku Kamieniec. W to urodzinowe popołudnie, na uroczystość do kawiarni zamkowej przybyło wielu przyjaciół ze stowarzyszenia oraz wielu zacnych kolegów. Z węgierskiego miasta Sárospatak, winiarz Richárd Hörcsik Jr. przywiózł mu specjalną urodzinową dębową beczkę pełną półsłodkiego Furmintu, a wprost z Budapesztu otrzymał urodzinowy plakat od Mistrza Krzysztofa Duckiego. Spotkanie urodzinowe przerodziło się w uroczy czas życzliwych sobie ludzi. Kustosz zamku Andrzej Kołder przystroił ściany kawiarni portretami dwóch znakomitych Krośnian: Roberta Portiusa i Stanisława Zaremby dobrodzieja miasta Krosna, fundatora odbudowy po pożarze kolegium jezuickiego. Na urodzinach były liczne toasty i czytanie poezji. Sędziwy jubilat otrzymał wspaniały tort urodzinowy i nie mniej wspaniałe prezenty od przyjaciół. Na zakończenie urodzin, pełen optymizmu powiedział z uśmiechem: „Nie wierzę, że jak po kopie, to po chłopie” Plakat urodzinowy. Autor Krzysztof Ducki W oczekiwaniu na gości pod „Kawiarnią Zamkową”. Oczekują: Jan Szepieniec i jubilat Kustosz Kamieńca Andrzej Kołder prezentuje portrety Roberta Portiusa i Stanisława Zaremby Prezent od Richarda Horcsika z „Piwnicy Portius” w Hercegkut. Pełna wina, dębowa beczka z dedykacją Richárd Hörcsik i jubilat Jubilat z patosem odczytał przybyłym gościom wiersz Bolesława Wieniawy Długoszowskiego „Ułańska jesień” Specjalnie na 60 urodziny przybył wprost ze Stanów Zjednoczonych przyjaciel jubilata Antek Syrek Życzenia składa kuzyn Stanisław Materniak Przed Kawiarnią Zamkową stoją, od lewej: siostra jubilata Jadzia i Gabrysia Roman, bardzo pomocne w organizacji urodzin Toastom i śpiewom nie było końca Po pięknym toaście ktoś zawołał: Panie Jurku proszę zagrać Szwoleżerów!!! Więc pijmy wino szwoleżerowie! Jubilat z synem Pawłem W sali Kawiarni Zamkowej stoją od lewej: Roman Ungeheuer, Marcin Pięta, jubilat i Maciek Syrek Na zdrowie i za pomyślność! Doskonałym Wegrzynem toast wznoszą, od lewej: Stefan Stempin, Ryszard Krukar i Maciek Syrek Paweł z wprawą wytrawnego winiarza wysysał „złodziejaszkiem” i rozlewał do kielichów pyszny Furmint z pełnej beczki Razem z siostrą Jadzią Urodzinowy tort Urodziny się kończą a piękne prezenty – pamiątki pozostaną Bardzo serdecznie dziękuję! Nigdy nie zapomnę moich 60 urodzin. To Wasza, moi Przyjaciele, zasługa
I ponownie minął rok i ponownie obchodzę z Mężem naszą rocznicę ślubu. To już 41 rocznica, w którą oboje weszliśmy pokiereszowani przez grypę. Po tygodniu wychodzenia z choróbska, dopiero dziś obo…
Send this to a friendYour emailRecipient email 55 lat minęło jak jeden dzień. 15 marca 1975 roku przy ulicy Sportowej 1 rozpoczęto budowę drugiej szkoły podstawowej w Działdowie. 6 września 1958 roku zabrzmiał pierwszy dzwonek w naszej szkole i odbyła się uroczysta inauguracja roku szkolnego 1958/1959. - PowerPoint PPT Presentation. Text of 55 lat minęło jak jeden dzień Byli chłopcy byli, ale się minyli i my się miniemy po malućkiej chwili – odbija się echem piosnka po Tatrach błądząca. Mijają się czasy i ludzie. Lecz wspomnienia pozostają ciągle żywe, ckni się do nich. Siłą przewodnictwa tatrzańskiego jest pamięć o jego korzeniach, sięgających przecież 1875 roku, oraz tradycja przekazywana młodszym pokoleniom przewodników. – Minęło 40 lat, jak skończyliśmy kurs przewodnicki, rocznik 1970. To był ostatnio kurs, którego kierownikiem był nieodżałowany Witold Henryk Paryski. Na kursie było ok. 60 osób – opowiada Józek Posadzki, z którym gwarzymy sobie o dawnych czasach. – Kurs wtedy nie trwał, jak teraz, jak „uniwersytet przewodnicki”. Kurs zaczął się w sierpniu 1969 roku, a już w połowie czerwca 1970 się zakończył. 4 lipca było „blachowanie” na Gerlachu. Wykładowcami byli sami mecenasi, eksperci, Paryski, Stecki, Krupski, Strzeboński, Dziób. Z tamtych czasów z naszych wykładowców pozostał już tylko Jaś Krupski. 12 czerwca 2010 roku zorganizowałem spotkanie absolwentów tamtego pamiętnego kursu. Z 22 osób, które potwierdziły przyjście, było tylko kilkanaście osób. Była miła, skromna i kameralna impreza. Jak się tak patrzy na to wszystko po tylu latach, to jest co wspominać – snuje refleksję Posadzki. –Wojtek Marczułajtis, Kazek Nalepiński, Jasiek Krzeptowski Sabała, Jasiek Komornicki, Władka Strama, Krzysiek Sikorski, Jasiek Dziadosz, Edek Władysiuk, Piotrek Lichaczewski – wymienia z pamięci Posadzki swoich kolegów i koleżanki z tamtych czasów. – Nie pamiętam już wszystkich, czas leci – dodaje. – Kiedy my robiliśmy kurs, były inne czasy. Obowiązywała wtedy „duża” i „mała” konwencja: duża obejmowała teren od Zaborni, przez całą Orawę, do Królewian, wzdłuż Wagu, do Popradu (z ominięciem Kieżmarku), dalej do Smokowca i Tatrzańskiej Łomnicy. Mała konwencja obejmowała teren od Łysej Polany po Szczyrbskie Jezioro i oczywiście cały obszar Tatr. Wtedy szkolenia były czysto tatrzańskie. Wyjazdy na Podtatrze były dodatkiem – wspomina Posadzki. – W tym czasie były głównie wycieczki zakładowe. Dużo było grup w weekendy. W dużej mierze ludzie przyjeżdżali do Zakopanego tylko „na wódkę”, niestety. Szkolnych grup było niewiele. Nie w takim wydaniu, jak obecnie. Wtedy przyjeżdżał pociąg z dziećmi z całej Polski i do tego pociągu szło 10, 15 czy nawet 20 przewodników. Chodziliśmy z nimi w ciągu jednego dnia na Gubałówkę, do Morskiego Oka i na Kasprowy Wierch! Wieczorem wracaliśmy na stację i dzieciaki jechały do domu. To był ogromny przemiał – śmieje się Posadzki. – O indywidualnym chodzeniu po Tatrach z klientami za pieniądze w latach 70. nie było mowy. Ludzi nie było na takie rzeczy stać, to były sporadyczne historie. Wtedy robiło się 2 lub nawet 3 razy Morskie Oko. Dojeżdżano do Włosienicy, spacer do Moka i powrót na Palenicę. Popularne były też wycieczki do Chochołowskiej, gdzie autokarem dojeżdżano do Polany Huciska. Dolina Kościelska zrobiła się modna w momencie, kiedy zlikwidowano dojazd do Morskiego Oka, kiedy trzeba było chodzić na piechotę te 9 kilometrów. Dodatkowym argumentem było zawalenie się drogi w 1987 roku. Powstało pytanie, co robić? I padło na Dolinę Kościeliską. Indywidualne chodzenie zaczęło się po 1989 roku, kiedy można było otworzyć działalność gospodarczą – wyjaśnia Posadzki. – Za naszych czasów było jedno koło przewodnickie przy zarządzie miejskim PTTK i ono regulowało wyjścia przewodników w góry z turystami. Natomiast kursy były organizowane mniej więcej co 5 lat. Kurs i poprawka, i „do pola”. Były dwie stawki: tzw. „duża dniówka” i „mała dniówka”. Mała to było 110 zł, a duża 130 czy 150. Pół litra gorzałki kosztowało w tamtym czasie 103 zł. Dziś te proporcje są o wiele korzystniejsze. Z naszego kursu pamiętam historię, jak straciliśmy się na Gerlachu w czasie mgły. Wracaliśmy z naszego „blachowania” na szczycie. Szły takie asy, jak Jasiek Krupski, Gienek Strzeboński, Lutek Kaczorowski czy Romek Dąbkowski. Taka była mgła, że w rejonie Małego Gerlacha kompletnie się straciliśmy. Nie mogliśmy odnaleźć Wielickiej Próby. Zeszliśmy do Kotła Gerlachowskiego. A było nas ze 30 czy 40 osób, za nami poszli jeszcze jacyś Słowacy. W końcu szczęśliwie dotarliśmy do Magistrali Tatrzańskiej– wspomina Józek Posadzki. – Mnie to najbardziej zostały w pamięci obozy integracyjne w Tatrach. Dwa razy w roku się odbywały. Na wiosnę i jesienią, po tygodniu. Całymi dniami chodziło się wszędzie po Tatrach, także po drogach wymaganych na II i I klasę. Byłem jednym z nielicznych, który utrzymywał tempo za Włodkiem Cywińskim, świetny był Józek Olszewski.. Zmieniły się czasy, na pewno jest fajniej dziś wziąć w „prawdziwe góry” kilka osób. No i obserwuje się szkolną falę majowo-czerwcową i wrześniową. Osobiście nie cierpię kolonii, gdzie rozpiętość jest od I klasy szkoły podstawowej, aż do końca gimnazjum. Ani „to” prowadzić, ani do „tego” mówić. Opiekunowie to prawie takie same dzieci. Odpowiedzialność jest duża. Dlatego staram się też wyjeżdżać w inne góry, chodzę z ludźmi wokół Mont Blanc. „Coraz więcej zmarszczek i fałdcoraz więcej kolein bez deszczyżycie płynie ucieka czasbez gestudojrzyj siebie w lustrzanym odbiciudojrzyj dzień co obok przemijaplamka słońca tak szybko nie znikajak Ty”Fragment wiersza śp. Edka Władysiuka – przewodnika tatrzańskiego, kompana i towarzysza „z tamtych czasów”. więcej czytaj na stronach tygodnika podhalańskiego 60 lat minęło, jak jeden dzień… W numerze #AŻ84 wszystko co wiemy nowego o unikatowych, średniowiecznych szachach z Sandomierza! :) Szachy sandomierskie odkryto w 1962 roku, podczas wykopalisk Szczegóły Opublikowano: 24 październik 2017 Szkoła Podstawowa nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Cieszynie obchodzi w tym roku jubileusz 60-lecia, z tej okazji w październiku, w murach placówki spotkali się wszyscy pracownicy tworzący historię tego Podstawowa nr 2 została otwarta we wrześniu 1957 roku (jako szkoła nr 8) na terenie powstającego osiedla mieszkaniowego. W latach 1980/81 oddano do użytku dobudowaną część obiektu. Co warto podkreślić, szkoła jako pierwsza w Cieszynie zdecydowała się otworzyć w 1996 roku oddziały integracyjne. - Dokładnie 60 lat temu otwarto uroczyście bramy szkoły. Przez te lata wiele się zmieniało, zmieniali się ludzie, zmieniała się rzeczywistość, ale szkoła trwała i z tego jesteśmy dumni... – podkreślała Katarzyna Gładczak, dyrektor uroczystej akademii udział wzięli miedzy innymi: Ryszard Macura - Burmistrz Miasta Cieszyna, Paweł Szajor - dyrektor Centrum Usług Wspólnych, oraz przedstawiciele Rady Rodziców. Nie zabrakło również gości, którzy tworzyli historię „Dwójki”. Na zebranych czekał program artystyczny na motywach „Małego Księcia”, niezwykle efektowne występy wokalno-taneczne i pokaz mody „Jak za tamtych lat.” Zaproszeni goście mieli też okazję zobaczyć prezentację, dzięki której mogli przenieść się w czasie. Tego dnia nie zabrakło rozmów, wspomnień, refleksji i Dziękuję, że pracujecie z ogromnym oddanie, nie szczędzicie cierpliwości i podchodzicie do uczniów z wielką radością – mówił, kierując słowa do nauczycieli Burmistrz Miasta Cieszyna. Nie zabrakło również ciepłych słów skierowanych do najmłodszych uczestników obchodów jubileuszu 60-lecia Szkoły Podstawowej nr 2- Dziękuję za wasz wysiłek, który nigdy nie idzie na marne. Tylko rzeczy byle jakie rodzą się bez wysiłku. Tekst i foto: Barbara Stelmach-Kubaszczyk . 227 211 115 748 159 715 786 459

60 lat minęło jak jeden dzień tekst