Babia Góra wysokość 1725 m n.p.m. (Diablak, słow. Babia hora, niem. Teufelspitze czyli Góra diabła) nazywana też Królową Niepogody – masyw górski leżący w Paśmie Babiogórskim Beskidu Żywieckiego (według słowackiej terminologii są to Oravské Beskydy) w Beskidach Zachodnich. Jest to najwyższy szczyt całych Beskidów

Babia Góra to góra w województwie małopolskim. Należy do Beskidu Żywieckiego. Jest najwyższą górą w całych Beskidach. Jej wierzchołek znajduje się na wysokości 1725 m Babia Góra jest nazywana także Diablakiem, żeby odróżnić ją od innych szczytów – bo Babia Góra swojej nazwy udziela także całemu masywowi. Babia Góra jest atrakcyjna dla turystów, bo rozciągają się z niej piękne widoki. Z jej szczytu widać Tatry, a przy dobrej pogodzie nawet Kraków i Częstochowę, jeśli powietrze jest odpowiednio przejrzyste. Babia Góra słynie z tego, że wieją na niej silne wiatry. Na szczycie znajduje się mur z kamieni, ułożony przez turystów, którzy chronią się za nim przed dotkliwymi podmuchami. Wiatry hulają tu dlatego, że Babia Góra jest najwyższa w okolicy – nie osłaniają jej inne wzniesienie o podobnej wysokości. Ale właśnie z tego powodu widoki stąd oglądane robią tak niesamowite wrażenie. Babia Góra: jak wejść? W opcji z noclegiem obejrzysz wschód słońca Na północnych stokach Babiej Góry, na wysokości 1180 m znajduje się schronisko PTTK Markowe Szczawiny. Schronisko w tym miejscu istnieje od 1906 roku, ale w 2009 roku został udostępniony turystom jego zupełnie nowy budynek – stary rozebrano. Schronisko ma 40 miejsc noclegowych i jest przystosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Jednym ze sposób na wejście na Babią Górę jest dojście w pierwszym etapie właśnie do schroniska, nocleg i wyjście na Babią Górę wczesnym rankiem, żeby ze szczytu oglądać wschód słońca. Sposób na obejrzenie wschodu słońca ze szczytu Babiej Góry jest jeszcze jeden: nocne wyjście. Zdecydowanie odradzamy je niewprawnym wędrowcom. Ci, którzy się na nie zdecydują, muszą brać pod uwagę, że oprócz zmęczenia wędrówką będą odczuwać także konsekwencje nieprzespanej nocy. Dlatego nocne wejście na Babią Górę może być ryzykowne. Babia Góra zimą Babia Góra: co zabrać na szlaki Oprócz wygodnych butów warto zadbać o dobrze dostosowany ubiór dla wszystkich uczestników wyprawy. Jeśli rodzice niosą małe dziecko, na przykład w chuście, muszą wziąć pod uwagę, że wysiłek, szczególnie na podejściu, sprawi, że się spocą. Dlatego nie warto zakładać zbyt ciepłej odzieży. Lepiej ubrać się „na cebulkę”, żeby w razie potrzeby móc zdjąć albo włożyć np. bluzę czy lekką kurtkę. To dotyczy zresztą wszystkich uczestników wyprawy, także starszych dzieci. Wychodzenie na Babią Górę, jak zresztą na każdą, trzeba mądrze zaplanować. Należy sprawdzać pogodę na bieżąco, zwłaszcza że Babia Góra słynie ze zmiennych warunków atmosferycznych. Na szlak dobrze jest wyjść odpowiednio wcześnie – żeby przy schodzeniu nie martwić się zmrokiem. Zapas wody, prowiant – to bagaż obowiązkowy. Dobrze jest posiadać gotówkę – w sezonie wejście do Babiogórskiego Parku Narodowego jest płatne, możliwe, że zapłacić trzeba będzie za parkowanie auta czy przejazd lokalnym transportem. Karta bankomatowa może się okazać niewystarczająca. Foto: Shutterstock Turyści w górach Babia Góra - szlaki turystyczne z Przełęczy Krowiarka Na Babią Górę prowadzi kilka szlaków turystycznych. Najłatwiejszy szlak na Babią Górę wiedzie z Przełęczy Krowiarki – to szlak czerwony, przez Sokolicę i Kępę, polecany rodzinom z dziećmi i wszystkim, którzy chcą na Babią Górę dostać się bez dużego wysiłku. Z Przełęczy Krowiarka wychodzą jeszcze dwa szlaki na Babią Górę. Jeden przechodzi przez schronisko Markowe Szczawiny – o opcji z noclegiem już tu pisaliśmy. Drugi – przez Perć Akademików i jest bardzo trudny. To szlak jednokierunkowy, z zamontowanymi na trasie łańcuchami, zimą niedostępny. Wybierać go powinny osoby mające duże doświadczenie w górskich wędrówkach. Foto: istock Babia Góra Babia Góra – szlaki z Lipnicy Wielkiej i Zawoi Z Lipnicy Wielkiej na Babią Górę szlak przechodzi przez Królową i Stańcową. Jeśli natomiast punktem wyjścia jest Zawoja, trasa idzie do schroniska Markowe Szczawiny. W jedynym z wariantów wcześniej przechodzi się przez polanę Sulowa Cyrhla. Zarówno Lipnica Wielka jak i Zawoja to doskonałe bazy wypadowe do wyjścia na Babią Górę i inne szczyty w okolicy. Obydwie wsie mają dobrą bazę noclegową i gastronomiczną, znajdują się na ich terenie atrakcje turystyczne – kościoły i inne obiekty o wartości historycznej. W Zawoi jest skansen prezentujący tradycyjne, drewniane budownictwo. Zawoja to wieś-rekordzistka, jest najdłuższą i największą wsią w Polsce – ciągnie się przez 18 km i zajmuje powierzchnię 100 km kwadratowych. W Zawoi początek ma kilkanaście szlaków turystycznych. Foto: Shutterstock Zawoja, Polska Najłatwiejszy szlak na Babią Górę dla rodzin z dziećmi to szlak czerwony z Przełęczy Krowiarki. W punkcie, z którego startujemy, znajdują się dwa parking, na którym można zostawić auto. Trasa wejścia biegnie następująco: Przełęcz Krowiarki – Sokolica – Kępa – Babia Góra. Schodzimy przez Kępę, Sokolicę, do parkingu, na którym stoi auto. Szlak ma długość około 9 km. Czas, w jakim zostanie pokonany, zależy od tego, jakie jest tempo marszu i jak często uczestnicy wycieczki zatrzymują się, żeby odpocząć albo po prostu podziwiać piękne widoki, które towarzyszą turystom przez dużą część trasy. Babia Góra: szlaki zimą mogą być niebezpieczne W zimowym wejściu na Babią Górę zasada jest prosta. Jeśli świeci słońce, a śnieg nie padał ostatnio, jest duża szansa, że szlaki są dobrze wydeptane – przejście trasy na Babią Górę będzie więc przyjemną wycieczką. Warto jednak przy schodzeniu mieć na butach raczki, gdyby szlak okazał się wyślizgany przez tych, którzy byli tu przed nami. Jeżeli śnieg sypie albo prognozy są niepewne – należy poważnie zastanowić się nad wyjściem w góry. W takich warunkach wędrówka potrwa dłużej i będzie zdecydowanie bardziej wymagająca fizycznie. Nie warto też wychodzić, gdy są mgły, bo słaba widoczność niesie ryzyko pomylenia szlaków. Mała Babia Góra (1515 m n.p.m.). Nie myślimy o tym, ale już wiemy, że warto było wstać od schroniskowego stołu i przyjść tutaj, gdzie gra światła i chmury tworzą niepowtarzalny spektakl. Widzieliśmy taki w zeszłym roku z najwyższego wierzchołka Babiej Góry, ale tamten, a ten, to zupełnie inna sprawa.
Te święta chcieliśmy spędzić jakoś... inaczej, niż zwykle. Przez wiele lat naszą tradycją było jeżdżenie na Wielkanoc na narty. Natomiast w tym roku, przed planowanym letnim wyjazdem (gdzie chcemy też zdobyć kilka szczytów) postanowiliśmy połazić po górach. Żeby było zabawniej, to zrobiliśmy to zaraz po zmianie czasu na letni i do tego... częściowo w nocy! :D A dlaczego robimy to częściowo w nocy? A dlatego, że nasz cel to wschód słońca na Babiej Górze! Na początku spotykamy się z Tatą w Krakowie o nieprzyzwoitej godzinie drugiej nad ranem, w poniedziałek 28 marca (dzisiaj). Na przełęcz Krowiarki docieramy ok. godziny rano. Było jeszcze dość ciemno, ale za to pełno gwiazd i w zasadzie zero ludzi. Nie tracąc czasu, wychodzimy czerwonym szlakiem w górę. Na początek oczywiście odcinek, którego najbardziej nie lubię - czyli las. Nie lubię go, bo jest mało widokowy i dosyć stromy... ale szło się super. W ogóle najbardziej bałem się tego lasu w nocy, ale teraz myślę, że tamtędy najlepiej iść właśnie o takiej porze, bo nie ma ludzi, a szlak nie jest jeszcze śliski. W lesie spotykamy pierwszego człowieka na trasie, który... schodzi, bo wraca się po raki (bo wyżej według niego jest ślisko). My ani raków, ani nakładek antypoślizgowych nie mieliśmy i naprawdę dało radę. Przed 6. rano jesteśmy na Sokolicy (1367), najniższym szczycie szlaku na Babią Górę. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Wschód słońca ostatecznie mamy na Kępie (1521) - mimo, że to nie jest sam szczyt masywu Babiej Góry, to widoki piękne! Naprawdę, to trudno opisać, tym bardziej, że widoczność jest jak żyleta. Idziemy na górkę o wdzięcznej nazwie Gówniak (1617). Nie wiem, czemu, ale jak szliśmy tam półtora roku temu, to wydawało mi się, że tam właśnie jest najfajniejszy odcinek. Wbrew pozorom... nie! Fajnie tam jest w lecie, a w zimie do przeżycia (najlepszy odcinek zimą jest w okolicach Kępy). W okolicach Gówniaka zaczynam już czuć zmęczenie - każda górka okazuje się być nie tą, na którą idziemy... ogólnie idzie się średnio, słońce zaczyna już normalnie świecić i w zasadzie znikąd pojawiają się ludzie (a do tej pory ich prawie nie było). Na szczęście pokonujemy te kilka górek i o stajemy na szczycie Babiej Góry (1725 - pierwsza góra, którą zdobyłem zimą :) Co prawda przychodzimy na sam szczyt, inaczej zwany Diablakiem, godzinę po wschodzie słońca, ale absolutnie tego nie żałujemy, że się spóźniliśmy. Wschód na Kępie też był super ;) Na samej górze spędzamy jakieś 20 minut - zimno (z -5 stopni), wieje... no jak to w górach. Mniej więcej o 8. zaczynamy odwrót. Idzie zaskakująco szybko, chociaż w niektórych momentach lepiej jest zjeżdżać niż iść ;) - szlak jest już niestety wyślizgany, zaliczamy oczywiście parę wywrotek. W okolicach 9. jesteśmy na Sokolicy, ale zamiast dalej schodzić tą samą drogą, skręcamy na Perć Przyrodników. Niestety, z tej wędrówki w ogóle nie mam zdjęć - trochę za stromo i za ślisko, żeby wyszło coś sensownego. Ostatecznie po dłuższej chwili schodzenia/zjeżdżania percią, trafiamy na ścieżkę Górny Płaj. Tam już w zasadzie zwykła leśna droga, płasko... dochodzimy do Krowiarek równo o - mieliśmy 5,5 godziny i 11 km łażenia. Do wiosennego Krakowa przyjeżdżamy ok. 12., ja większość drogi śpię. Było bardzo fajnie! :D Porady praktyczne Wschód słońca z masywu Babiej wart jest wysiłku. Leśne podejście w nocy jest przyjemniejsze, niż w dzień. W dzień na Babiej jest pełno ludzi, nawet zimą - już o szlak w środkowej części był dosyć wyślizgany. A 2,5 godziny wcześniej nikogo tam nie było. Jak chcecie iść Percią Przyrodników - to najlepiej jest nią schodzić. Wyjście na Diablak nie wymaga jakichś wielkich przygotowań kondycyjnych, aczkolwiek lepiej wyjść najpierw latem, a potem zimą. (o naszym letnim wyjściu poczytacie tutaj) Pomimo tego, że większość moich wyjazdów jest zagraniczna, to zwykle udaje mi się wygospodarować kilka dni w roku, żeby odwiedzić miejsca w Polsce, bo też mogą być ciekawe! Odwiedziłem już ich trochę. A jeśli chcesz dowiadywać się o, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB ( Share:
Babia Góra ( in. Diablak) znajduje się na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego. Jest najwyższym szczytem Beskidu Żywieckiego oraz całych Beskidów. Poniżej znajdziecie informacje, które warto znać przez wyjściem na szlak. Klikając tutaj znajdziecie więcej wpisów z Korony Gór Polski. Zapraszamy! Babia Góra, najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich to prawdziwa sucz. Pogoda na dole może być ładna, ale na górze pomimo zapewnień pogodowych czasami wieje tak, że majtki zrywa. Poranki na jej szczycie z widokiem na Tatry należą do legendarnych i ściągają spore ilości turystów na jej szczyt. No a „suczą” nazwałem na początku ją dlatego, że część osób na jej szczyt nie dociera, a nawet zdarzają się przypadki zgonów na jej szlakach. Ale po kolei. Babia Góra jest bardzo kapryśna i w zimie i w lecie. Pomimo tego, że szlak prowadzący na jej szczyt Diablak położony jest na wysokości 1725 metrów, to dotarcie na niego jest zgubne. W 2019 roku, pewien mieszkaniec Śląska, doświadczony w zimowych wędrówkach górskich, schodząc z Diablaka, przez słabą widoczność zgubił szlak w kosodrzewinie. Niestety nie przeżył. W zimie 2020 roku, GOPR dostał naprawdę masę zgłoszeń, od turystów, którzy skrajnie zmarznięci dzwonili po pomoc, bo też zgubili szlak. Już nawet nie chcę wspominać o epickiej wyprawie morsów w 2021, gdzie skończyło się ciężkimi odmrożeniami ich uczestników. Dlatego za każdym razem gdy piszę wpis o zimowych wejściach na szczyt, za każdym razem piszę takie ostrzegawcze smęty. Swoje na zimowych szlakach już się naoglądałem. Dlatego proszę cię drogi Czytelniku, przeczytaj ten wpis do końca zanim wybierzesz się na szczyt Babiej Góry. Rzeczy które musisz mieć w plecaku – Czołówka – z uwagi, że zimą dzień trwa krócej, nigdy nie wiadomo, kiedy zjedziesz ze szlaku. – Kije Trekkingowe – bez nich nawet nie idę w góry. Jest to jedna z najbardziej przydatnych rzeczy w naszym ekwipunku. – Raki/Raczki – nie kupujcie tanich gumowych z kolcami, przy niskich temperaturach jest bardzo prawdopodobne, że guma Wam pęknie. – Mapa – zawsze noś w plecaku. Niby można na komórce, a co jeśli z zimna siądzie bateria ? – Dwie Pary Rękawiczek – jak będzie wiać 40 km/h na godzinę to mi podziękujecie – Kurtka przeciwwietrzna – zakładamy przy dłuższych postojach lub jak wieje. – Aplikacja – za darmo do pobrania. Można ściągnąć mapę offline. – Termos – Herbata na szlaku obowiązkowo. – Komin – jak wieje trzeba czymś twarz zasłonić. – Numery Ratunkowe – warto mieć w razie kryzysowej sytuacji. – Ogrzewacze do rękawiczek lub butów. Trasa : Przełęcz Krowiarki -Sokolica-Kępa- Gówniak- Babia Góra ( Diablak) Długość Trasy : 10 km ( w dwie strony ) Czas – 4/4 godzin Trudność : Zależy od pogody. Po wyjściu z kosodrzewiny może bardzo mocno wiać. Radzę uważać – nie jednego kozaka pokonała „Babia Góra” Najpopularniejszym podejściem na szczyt jest szlak czerwony z „Przełęczy Krowiarki” 1012 m. Na przełęczy jest parking, na którym możemy zostawić auto w nocy, a jak zejdziemy o poranku, to już na nas będzie czekał parkingowy. Koszt parkingu to 15 zł. Z miejscem na parkingu może być kłopot w dzień, bo w nocy jak byłem to pół parkingu było już zapełnione. A w późniejszej wędrówce na szczyt okazało się, że nie tylko ja wpadłem na pomysł podziwiania wschodu słońca na lodowym szczycie góry. Do pokonania od „Przełęczy Krowiarki” na Szczyt mamy 4,6 km z przewyższeniem 700 metrów. Normalnie taką trasę można pokonać w 2,5 godziny, ale w zimie może to wydłużyć się o godzinę ze względu na oblodzony szlak albo częste postoje na zdjęcia, jak jesteście pasjonatami fotografii. Już praktycznie na samym szczycie Na Przełęczy Krowiarki, już założyłem raczki, od początku mamy ostre podejście w lesie. Do tego dodajmy oblodzony szlak. W sumie jest to odcinek najbardziej wyczerpujący podczas wejścia na Babią Górę. Jak już dojdziecie do Sokolicy 1376 m. to można tam chwilę odsapnąć na pobliskich ławeczkach. W tym punkcie zmienia się parę rzeczy. Kończy się podejście w lesie, a zaczyna się kosodrzewina. Zaczyna wiać. Na szczęście podejście tutaj się lekko wypłaszcza i już nie ma takiego hardcoru jak przy pierwszych 300 metrach przewyższenia. W zimie idąc od Sokolicy czerwonym szlakiem można się łatwo zgubić, pamiętam, że wchodząc jeszcze w nocy, dwa razy udało mi się zboczyć ze szlaku, a zorientowałem się dopiero widząc czołówki innych ludzi wchodzących na szczyt parę metrów ode mnie. Kosodrzewina, zanika przed Kępą – punktem widokowym, z którego można dojrzeć Tatry. Ja zatrzymałem się dalej, dopiero przed Gówniakiem, szczytem na wysokości 1617 metrów, robiąc dłuższy postój. Mam idealną pogodę. Nad Tatrami widać drogę mleczną i po prostu jest to dla mnie niesamowity widok. Patrzę się na czerwony szlak w stronę Sokolicy i widzę dziesiątki czołówek innych osób, które tak jak ja chcą powitać dzień na szczycie Babiej Góry. Widok z Babiej Góry Tutaj zrzucam plecak i zabieram się za zdjęcia. Powolutku przemieszczam się w stronę szczytu Diablaka( Babia Góra), ale nie dojdę. Widoki zaczarują mnie już na „Gówniaku”. Po prostu nie będę chciał iść dalej. Jest wystarczająco magicznie. Słońce zaczyna wschodzić oświetlając powoli szczyty Tatr. Jak dla mnie niesamowity spektakl, nawet wiatr ustał i nie jest zimno. Wpadam w foto-amok, który trwa ponad godzinę. Dopiero pakuję się po wschodzie słońca i ruszam na szczyt. Na Diablaku, jestem 20 minut później i zaczyna wiać, tak że czapki zrywa. Widzę wszędzie ludzi kryjących się pod murkiem ułożonym z kamieni. Część osób zaczyna już schodzić, a ja spędzam kolejne dwadzieścia minut delektując się widokiem z najwyższego szczytu Beskidów Zachodnich, który należy do Korony Gór Polskich. Babia Góra, jak widać przyciąga fotografów 😉 Zejście na parking w Krowiarkach zajmuje od 60 do 70 minut. Zależy od tempa. Warto jeszcze się zatrzymać na punkcie widokowym w Kępie, zrobić jeszcze parę fot i w końcu czmychnąć na dół do parkingu, gdzie będzie na Was czekał Pan, który powie „dzień dobry, poproszę 15 zł za parking”. Jak podobał Ci się wpis to zobacz również na inne moje górskie wpisy w Karkonoszach, Bieszczadach czy Tatrach. Powiązane posty
Interaktywny wykres o czasach wschodu i zachodu słońca oraz długości dnia w ciągu roku 2023, Kamienna Góra. Dzień dzisiejszy Wschód słońca Zachód słońca. Zmierzch cywilny : środek tarczy słonecznej nie więcej niż 6° poniżej horyzontu. Na początku porannego zmierzchu cywilnego, czyli końca wieczornego zmierzchu cywilnego
Dzień dobry cześć i czołem! Czas, aby przedstawić Wam najtrudniejszą, dla mnie, zdobytą górę zaliczaną do KGP w roku 2021. Babia Góra. Wielu górołazów i miejscowych nazywa ją królową niepogód. Bywa nieobliczalna, bywa trudna. W zimie często można usłyszeć wiadomości o akcjach ratowniczych tam organizowanych, a bo to ktoś się nie ubrał odpowiednio, a to stracił orientację itp. Jest to wymagający szczyt, weryfikujący pewne umiejętności, które na górskim szlaku są niezbędne. O ile samo zdobycie tej góry miałem gdzieś w głowie, nie znajduje się ona arcydaleko od miejsca, gdzie mieszkam, o tyle w internecie natrafiłem na parę wpisów na różnych blogach o wejściu na Babią Górę i podziwianie wschodu słońca stamtąd. Hmm. Brzmi jak plan. Zatem zaplanowałem wszystko, przygotowałem się pod względem sprzętu. Ale najpierw zacznijmy od trasy. Początkowo zarys trasy wyglądał tak: Początek w Przełęczy Krowiarki, czerwonym szlakiem przez Sokolicę, Kępę, Gówniaka, aby znaleźć się na Babiej (a formalnie rzecz biorąc to na Diablaku, bo tak nazywa się ten szczyt). Niebieski szlak odrzuciłem, choć ciekawy i można byłoby skorzystać z Przełęczy Ratowników, tak wejście tamtędy nocą, gdy niedźwiadki nie śpią to całkiem ryzykowny pomysł, dlatego skorzystałem z rady kolegi z pracy – Bartka i wybrałem czerwony szlak. 9. lipca 2021 roku o 22:00, pełny energii, wyruszyłem do Babiogórskiego Parku Narodowego. Po drodze wiadomo, postoje na gastro, na wypłatę z bankomatu (wstęp do parku jest płatny: normalny za 7zł, ulgowy za 3,50zł. Dodatkowo, jeśli podróżujecie autem, parking na Przełęczy Krowiarki jest płatny, kosztuje 15zł. Oczywiście, jeśli uwiniecie się szybko to ominie Was opłata za jedno i drugie). Tak się złożyło, że w regionie Śląska i Małopolski w tym okresie przechodziły bardzo gwałtowne burze. Ten dzień nie był wyjątkiem, o ile na Śląsku było w miarę spokojnie, tak w Małopolsce burze były i nie było za spokojnie. Ofc podjąłem bardzo racjonalną decyzję, że jeżeli tylko jadąc samochodem, będę widział że nie jest spokojnie i że można bezpiecznie zacząć wspinaczkę to rezygnuje. Pamiętajcie, góry nie wybaczają błędów. Nie warto ryzykować własnym życiem dla zdobycia szczytu, niezależnie czy wchodzicie na Łysicę, Babią Górę, Mont Blanc, czy Mount Everest. Co chwilę spoglądałem na aplikację IMGW, która pokazywała na radarze, że o ile nie ma żadnych chmur nad Parkiem Narodowym, tak wokół niej krąży masa burzowa, która nie wiadomo jaki kierunek finalnie przybierze. 10. lipca 2021, 01:30 – Przełęcz Krowiarki. Jestem na miejscu, widzę dużą ilość samochodów na parkingu, jak i ludzi na nim zbierających się do wymarszu. Po spojrzeniu ponownie na mapy pogodowe, radary i wszelkie możliwe prognozy na najbliższe godziny podjąłem decyzję o wymarszu. Oczywiście, zawsze w sytuacji awaryjnej zawrócę, jednakże na ten moment podejmuję ryzyko. Przełęcz Krowiarki Zebrałem sprzęt i wraz z ekipą studentów, którzy również zdobywają KGP, wyruszyliśmy na szlak czerwony, którego wejście jest po lewej stronie od szlabanu. Znajduje się tam oznaczenie szlaku, za szlabanem prowadzi szlak niebieski, a w lewo po kamiennej ścieżce idzie szlak czerwony. Znak, którego nie sposób przeoczyć, o ile pamiętaliście o zabraniu czołówki! 🙂 Do Sokolicy około godziny drogi przez las. Według mnie to chyba też najcięższy moment wejścia tym szlakiem. Droga ostro wchodzi do góry. Do szczytu jest troszeczkę ponad 4,5km, podejścia do pokonania mamy tutaj 751 metrów. Nie ma lipy, będzie ostro pod górę. Moje płuca, po przechorowaniu COVIDu w kwietniu, oraz będąc już wcześniej zniszczonymi przez astmę dostają teraz hardo po dupie. Zatrzymywanie się co 150 metrów to norma, przez chwilę mam kryzys i myślę o rezygnacji z dalszego podejścia. Dłuższa pauza wybacza, kontynuuję dalej. Nie byłem jednak sam, wszystkich, których spotkałem na szlaku, dopadł koroniak więc efekt uboczny w postaci osłabionej wydolności płucnej to był chyba standard w wariancie brytyjskim (ktoś jeszcze pamięta o tej odmianie? :p) Jak już mijacie rozejście na perć przyrodników to jesteście w domu, najgorsze za Wami Mała przerwa zaraz przed Kępą. Widoki zajebiste, dookoła grzmi, ogólnie humor gituwa XD Przeszedłem przez Sokolicę, zaraz przed Kępą zrobiłem dłuższy postój na szamę i nawodnienie. Dodatkowo zaczęło wiać coraz to mocniej więc czas, aby doubierać się w ekstra polar. Teraz droga prowadzi przez niską roślinność – kosodrzewinę i niskie drzewka. Zaczyna wiać (wyszliście z lasu, heloł), ale dzięki temu dopływ chłodniejszego powietrza pozwala na trochę mocniejsze przyciśnięcie. Mnie w takich warunkach idzie się o wiele lepiej więc teraz dopiero zaczynam wyrywać do przodu. Jak na razie wszystko jest ok czasowo, będę idealnie na szczycie na wschód, choć czuję że po drodze zgubię jeszcze parę minut ekstra więc na szczycie zastanie mnie jeszcze ciemność. W drodze na szczyt powoli widać słońce, które powoli zaczyna malować pomarańczowymi barwami zaspane miasta. Wybór wschodu słońca jako idealny moment na wejście na Babią to był celny strzał. 03:37. Jestem! Czas rozłożyć się teraz wygodnie przy kamiennej ściance, wyciągnąć kawę z termosu, nalać sobie do kubeczka i we wspaniałym czasie, mając w ręku napar Bogów o niesamowitym smaku i aromacie rozpocząć nowy dzień. TAK TRZEBA ŻYĆ KOCHANI! Wschód słońca właśnie się rozpoczyna! Pamiętacie zasadę 32 z filmu Zombieland? Enjoy the little things. Żyjcie tak, aby tę zasadę stosować jak najczęsciej! No dobra, nie był to najbardziej spektakularny wschód słońca jaki miałem, ale hej! Było pięknie, w bardzo fajnym towarzystwie, z kawą i tak dalej. Doceniajcie i takie chwile, warto! Poznajecie? Yup. To Tatry. Znak szczytowy i w tle Tatry. Widoki naprawdę zapierają dech w piersi. Czy to czas na legendę? Yesss. Otóż Babia Góra to tak naprawdę masyw górski, nazwa samego szczytu to Diablak. Legenda głosi, że na szczycie Diablaka Diabeł budował dla zbójnika, z którym podpisał umowę, zamek. Jednak pewnego poranka, gdy zapiał kur, prawie ukończony zamek zawalił się i pogrzebał pod swoimi ruinami zbójnika. Miejscowi mówią, że podczas burzy można usłyszeć na szczycie stukanie jego ciupagi spod skał. Oprócz nazwy Diablak miejscowi używali też nazw jak Diable Zamczysko, Diabli Zamek, a aby dodać smaczku, to na starych niemieckich mapach Diablaka znajdziecie pod nazwą Góra Diabła (niem. Teufelspitze). Wschód wschodem, pora by ruszać w dalszą drogę. Postanawiam zmienić jednak trasę. Niestety żółty szlak od skrętu ratowników jest tylko jednokierunkowy więc pozostają mi dwie opcje. Wracam tak samo jak przyszedłemIdę dalej czerwonym szlakiem do schroniska na Markowych Szczawinach i stamtąd niebieskim szlakiem udam się niebieskim szlakiem na Przełęcz Krowiarki Jako, że muszę w książeczce KGP potwierdzić wejście na szczyt poprzez wbicie pieczątki, wybieram opcję numer dwa i wydłużam sobie podróż. Morze chmur zaczyna spływać Boże prowadź mnie bezpiecznie szlakami i dolinami… Po dojściu do Przełęczy Brona odbijam w prawo – tak jak prowadzi szlak czerwony. Po dłuższym momencie ostrożniejszego schodzenia (skałki są wilgotne) docieram do schroniska. Tam krótka pauza, wbicie pieczątek, nawodnienie się i zjedzenie batona. Uzupełniam dzienniczek dla zachowania ciągu wydarzeń i notatek i ruszam szlakiem niebieskim. Idzie bardzo ładnie, widać że szlak remontowany był niedawno. Dzięki remontowi jest dostosowany dla osób niepełnosprawnych więc do Markowych Szczawin dostaniecie się bez żadnych utrudnień. To warto docienić! Po dojściu do Przełęczy Krowiarki opłacam opłatę za Park i za parking. Robię chwilę przerwy i jadę do domu się wyspać. To była pokaźna noc, pełna niezapomnianych wrażeń i przygód. Wiem, że na pewno wybiorę się tutaj ponownie. Może w zimę, może na kolejny wschód słońca.

Nocne podejście w śniegu po kolana, przepiękny świt i wiatr 80 km/k. Taka właśnie jest Kapryśna Babia Góra.

Przewidywany czas wejścia to 2h 30 minut. Jednakże nie posiadaliśmy presji czasu, wręcz przeciwnie - mijający czas grał na naszą korzyść. Dość "ostre" przewyższenie na Sokolicę, zaczęło dawać się niektórym we znaki. Kawałek ten prowadzi prawie cały czas lasem, oczywiście o tej porze ciemnym. Sceneria prędzej z zacnego filmu grozy, przyspieszone oddechy, coś trzasnęło z lewej strony, nad borem lekka mgiełka.... Idąc samemu rozważam, że czas wejścia na Babią Górę w tych warunkach wyniesie około 1h. My z większymi lub mniejszymi problemami po godzinie uzyskujemy Sokolicę. Na czubku rozpoczyna już dość silnie dąć, wcześniej drzewa dławiły wiatr. Tutaj pierwszy wspólny spoczynek. Ze skarpowego urwiska wyłania się zamiar naszej nocnej wycieczki. Pogoda raczej nie sprzyja porannemu podziwianiu słońca, ale nasz meteo nie prognozował deszczu 😉. Nasza ekipa rozciągła się, każdy przedkładał własne tempo. Na pobliskim obszarze widać tylko światełka z czołówek, czasem księżyc przekłuwał się przez czarne chmury. Niepokojący widok jednakże jest przed nami. Nad Diablakiem zawisły ciemne chmury. Babia Góra naraża nas na próbę. Zdobywamy Kępę, następnie Gówniak. Możemy podziwiać piękną nocną panoramę Beskidów. Najbliższa okolica śpi, widać tylko kilka swiateł, w większości z nadajników pokrewnych do tego jaki jest na Skrzycznym. Na Gówniaku dopadł nas deszczyk, większość z nas dopadł już na szczycie Babiej Góry. Sytuacja znacznie się komplikuje, jednakże ulotność pogody w górach pozostawia cień perspektywy na jej poprawę. W deszczu przybywamy na szczyt. Ustanawiamy oczywiście największą gromadę na wierzchołku. Deszczyk słabnie, ale nieco niektórych przemoczył, zatem przed nami, ciężkie minuty oczekiwania na wschód słońca. Mroczne chmury wiatr przegonił... ...na zachód. Płyny rozgrzewające i posiłek, też ulepszyły nasze humory. , Marcin Walczak O której to słońce w zasadzie ma ? W kalendarzu pisało, że po Niestety chmury w większości zakrywają niebo nad Diablakiem. Międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Paula ma w dniu dzisiejszym urodziny, zaistniało niezdecydowane sto lat... lecz to takie bardzo niezdecydowane 😉. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Niebo rozpoczyna transformować barwy, robi się coraz jaśniej. Słońce nieśmiało przebłyskuje miedzy obłokami. Robi się coraz widniej i przyjemniej! rochę zmarznięci, ale raczej, z tego co słyszałem, spełnieni podążamy droga powrotną na Przełęcz Krowiarki. W tym momencie słońce jest dla nas łaskawsze i wychodzi ponad nie wysoko osadzone chmury. Babia Góra o tej porze dnia wygląda całkiem inaczej, jest oświetlona, ze wschodu, promieniami słonecznymi. Taki widok pobudził nawet naszego Stanleya, który nie omieszkał wyciągnąć aparat fotograficzny i wyrządzić kilku wyjątkowych fotografii. Wyjątkowe będą one na pewno, bowiem w dobie przyrządów cyfrowych i setek zdjęć sporządzanych na godzinę, Stanley zrobił ich kilka. Ale to i tak postęp 😉. , Marcin Walczak
  1. Վокθዝ ሞиςևትаснуሽ
  2. Уփувютυг պя
  3. Еռугуйо еракидуск
    1. Ոжоձ йуղጠτаμиፃ ւωձеслፉբաш
    2. ተի ωβታврαյ
  4. Εሯуш րቩնሏ иሤօλուку
    1. Гխктоλ у
    2. Ջիврызэ ፊ ሄаври
. 796 581 407 311 622 609 271 675

babia góra wschód słońca godzina